sobota, 27 września 2014

Dla osłody...


Mimo, iż uwielbiam każdą porę roku, to nadchodząca jesień sprawia, że ogarnia mnie ... nostalgia (?) Ten ogród to mój antydepresant. Nie zdążyłam się nim nacieszyć, tym bardziej, że teraz, kiedy wszystko podrosło widzę wiele nieprawidłowości, które trzeba poprawić. No cóż, czas leci nieubłaganie, tak więc wszelkie niedociągnięcia muszę odłożyć do wiosny. I dlaczego te wszystkie kwiaty są tak krótkowieczne ?! Mało tego - są i jednodniowe... Może z wyłączeniem hortensji które pokochałam między innymi za to, że jeszcze kwitną i mają wiele nowych pąków. W tym roku dosadziłam kilka nowych odmian i w sumie mam ich 13 !! Dla osłody napstrykałam trochę fotek kwiatów, dla większości przeciętnych dla mnie wyjątkowych bo przecież wyhodowanych przez kompletnego amatora - mnie.

 guzikowiec zachodni

hortensja


żylistek

hortensja


lawenda

tamaryszek francuski


róża

rodochiton

jeżówka


lilie

serduszka

frezja


juka

hortensja




budlej



barbula

lilia









sobota, 13 września 2014

NOWE ŻYCIE SKRZYNI

 Dostałam dwie skrzynie, ot tak - w prezencie, nie musiałam za nie płacić, więc mogłam sobie pozwolić na szybką renowację. Ta kosztowała jedyne 70 zł. Chciałam zacząć od większej ale okazała się nie do zdarcia ... nie mogłam sobie poradzić ze starymi okuciami, z mniejszą poszło gładko. W jeden dzień ją rozebrałam i pomalowałam - żeby ją wzmocnić i zakleić ślady po drewnojadach. Dzisiaj nadałam jej nowy wygląd, gruba tkanina obiciowa ukryła wszystkie nierówności i dziury. Kółeczka, kątowniki, uchwyty, zawiasy i voilà! Oczywiście skrzynia to kolejny ozdobnik do pokoju Marysi, który już niebawem...


I po kolei :











środa, 10 września 2014

LUDWICZEK

 Zwariowany tydzień, od rana gonitwa - ubieranie, śniadanie, Szkoła, praca, Szkoła Muzyczna, lekcje, kolacja, problemy z zasypianiem etc. przez co niewiele udało mi się zrobić. Martwi mnie trochę fakt, że coraz mniej czasu mam na swoje pasje, no ale dziecko jest najważniejsze, a pasje (?), w międzyczasie.  Nadal kompletuję akcesoria do nowej aranżacji pokoju Marysi i tak w tym tygodniu kupiłam "Ludwika", zniszczony i niezbyt pachnący nie zrobił na mnie wrażenia. Na szczęście stan drewna był idealny. Starą warstwę lakieru przetarłam watą, po czym nałożyłam lakierobejcę w kolorze orzech, identycznym jak poprzednio. Tkanina obiciowa była w krytycznym stanie, zastąpiłam ją welurową w odcieniach szarości, dopasowanych do koloru tapety jaką wybrałam . W sumie zajęło mi to dwa dni, jednego dnia malowanie w drugim obijanie - tu pojawił się kryzys, kiedy to po trzech godzinach wbijania zszywek opadły mi ręce, stwierdziłam, że mam dosyć ! Co druga się wyginała, bo drewno było zbyt twarde. Zrobiłam kawę, usiadłam na podłodze i - "Słuchaj Ludwiś, jak dzisiaj z tobą nie skończę, to będę zmuszona wynieść cię na strych a tam już drewnojady porachują ci słoje..." Ludwiś zmiękł, a ja już nigdy nie podejmę się tapicerowania...



mój dom moja miejsce


mój dom moje miejsce


mój dom moje miejsce


mój dom moje miejsce


mój dom moje miejsce

mój dom moje miejsce


mój dom moje miejsce