sobota, 28 listopada 2015

DIY - choineczki ze styropianu

Zupełnie przypadkiem natknęłam się na karton w moim garażu, a że był nadzwyczaj lekki zajrzałam do środka. Owszem przyznaję się do tego, że mam skłonności do zbieractwa ale zawartość tego opakowania nawet mnie zaskoczyła. Styropianowe pianki (?), prawdopodobnie  trafiły tu z jakimś szklanym zakupem, czy elektroniką, pojęcia nie mam. Pomysł na wykorzystanie ich, pojawił się od razu. Może nieco kiczowate, styropianowe ale kompletnie za darmo - choineczki.


 Do ich wykonania potrzebowałam zaledwie kilku "śmieci" są to patyki, drewniany pieniek pokrojony na plastry, resztki styropianu walające się po wszystkich kątach oraz przypadkowe zielone znalezisko - pianki.










niedziela, 22 listopada 2015

DIY Kalendarz adwentowy

Uff...udało się i kalendarz adwentowy zawisł tydzień przed wymaganym terminem. Niestety z niespodzianki nici, bo Marysia już od rana wyczekiwała na moment, kiedy usiądziemy i zaczniemy pakować słodycze do plastikowych kul. 


W tym roku, poszłam nieco na łatwiznę i wszystkie niezbędne elementy kupiłam przez internet, ich koszt to 95 zł, z czego najwięcej kosztowały kule. Jest ich oczywiście 24, cztery o średnicy 12 cm, pięć-10 cm, pięć-8 cm i dziesięć-5 cm. Do tego metalowe dzwoneczki, czerwone kulki udające jarzębinę, kokardy i tasiemki. Najprzyjemniejsza część to oczywiście pakowanie, zapach słodyczy unosił się w domu do późnego wieczora. Tylko rafia przysparzała nam nieco problemu, bo po zwinięciu jej w kłębek, szybko wracała do pierwotnego stanu. W rezultacie powstał nasz kolejny kalendarz z którego obie jesteśmy zadowolone, ja z przyjemnego wyglądu a Marysia oczywiście z zawartości.










poniedziałek, 16 listopada 2015

DIY choinka eko

To właśnie ten moment, czyli ostatni dzwonek, by zacząć zastanawiać się jak będzie wyglądał, nasz tegoroczny kalendarz adwentowy. Na pomysł z wykonaniem pozostało jedynie dwa tygodnie (w teorii, w praktyce dwie soboty...). Dziś z racji dnia wolnego od pracy, zrobiłam przegląd moich "jakże potrzebnych śmieci" i okazało się, że można jeszcze coś z tego stworzyć. Co prawda choineczka była już u mnie w ubiegłym roku (link), ale z Marysi zajęć zostało kilka stożków styropianowych, a posiadanie takich własnoręcznie wykonanych ozdób, jest wręcz obowiązkowe, więc oto moje, jeszcze ciepłe :)


Choineczki w wersji EKO










sobota, 14 listopada 2015

Odnawiamy starą biblioteczkę

Radość wielka dziś w domu moim, bo oto po długich zmaganiach ze starą politurą, stanęła ona, w nowej, modnej szacie - biblioteczka. Dokładnie dwa tygodnie minęły od pierwszego ślizgu papierem ściernym, to i tak dobry czas, przy takim obłożeniu obowiązkami. Pracy przy niej było niemało, na szczęście zakonserwowana była lakierem, a nie jak w przypadku jej poprzednika (link), woskiem. Wydaje mi się, że nie jest bardzo stara, choć zdecydowany intensywny zapach desek, na to właśnie wskazywał. Samych ubytków w drewnie, również było niewiele. Po zakupie, przygotowałam swoją drewutnię na przedmiot o większych gabarytach, a tu niespodzianka, przyjechała w kilkunastu częściach, niczym meble z Ikea. Bardzo ułatwiło mi to pracę, ponieważ każdy z elementów malowałam osobno, a że nie zajmowały zbyt wiele miejsca, rozłożyłam się z farbami w domu. W ten sposób skróciłam sobie czas oczekiwania o dobre kilka dni.


Moja pokręcona, kobieca natura podpowiadała: pomaluj na pomarańczowo, niebiesko, z życiem...!
Zaszalałam i w przypływie emocji zdobyłam się na beż, dokładniej drzwiczki i półki w tym kolorze, reszta jak wszystko w mojej słodkiej kuchni, kremowe.



Bazowałam na kolorze waniliowym, ale dla osiągnięcia zamierzonego efektu kupiłam dwa pigmenty do farb wodorozcieńczalnych: piaskowy i bezowy.












I screen licytacji, czyli przed



środa, 11 listopada 2015

Niedziela w środę...

Niby to środa, ale jakoś tak niedzielnie... Za oknem deszcz, telewizora unikam jak ognia, więc pozostaje ciepły kocyk i dobra książka. Pochłaniam kolejny tom Gry o tron "Taniec ze smokami" z nadzieją, że jednak Jon Snow przeżył i oczywiście nie mogę skończyć, przez notoryczny brak czasu. Tak na marginesie, czy ktoś jeszcze czyta fantastykę, czy tylko ja straciłam dla niej głowę? Na takie wieczory jak dzisiejszy, polecam Obcą i jej dalsze losy. Kilogramy dobrej książki.

 Ale najpierw, coś słodkiego i kalorycznego, coś co możemy stworzyć w pół godziny i równie szybko zjeść.

 Babeczki :)


Moje najprostsze, spód z ciasta kruchego, a na nim bita śmietana z serkiem mascarpone.
Ciasto kruche na 30 foremek;
1 1/2 szklanki mąki krupczatki,
1/2 kostki margaryny,
2 żółtka,
3/4 szklanki cukru,
1 cukier waniliowy,
1 łyżka śmietany,
1 łyżeczka proszku do pieczenia.
W foremki do babeczek wkładam papilotki do muffinek i obklejam ciastem. Zapiekam pół godziny. W tym czasie ubijam dwie śmietany 30%, dodając serek mascarpone. Chłodne babeczki maluję roztopioną czekoladą, napełniam bitą śmietaną i ozdabiam owocami. Voila ! 










 A teraz wracam do lektury, ponieważ "winter is coming"... ;)