poniedziałek, 28 marca 2016

Święta, święta i po świętach... to zapewne najczęściej wypowiadane zdanie tego wieczoru. Jakie były? Cudowne ze względu na swój klimat i pogodę, która była nadzwyczaj udana, słupek rtęci pokazał  prawie 20 stopni, a słońce pieściło swoim blaskiem przez całe dwa dni. Dawno nie było takich świąt, przynajmniej nie u nas. Z racji intensywnych do nich przygotowań,  w ubiegłym tygodniu, niestety nie udało mi się stworzyć nic nowego, dlatego dziś tylko kilka świątecznych kadrów. Do następnego ;)













sobota, 19 marca 2016

Takie jaja

Jak tam Wasze jajka? Zapytam nieśmiało, bo jak zawsze moje pomysły ukazują się jako ostatnie i niemalże w same święta. Oczywiście to tradycyjnie brak czasu na ich realizację, ale udało mi się wymodzić co nieco, więc czuję się usprawiedliwiona. W te święta jajka to podstawa, tak w jadłospisie jak i dekoracjach, dlatego długo nie szukając, nabyłam jędrne, bielutkie i w różnych rozmiarach styropianowe klejnoty. Do ich dekoracji użyłam bliżej mi nieznanego suszu, ważne iż jest na tyle elastyczny, że łatwo przywierał do wypukłej powierzchni. Klej - mój ulubiony, szybkoschnący polimerowy, którego jedyną wadą jest długo utrzymujący się, nieprzyjemny zapach, ale jestem w stanie mu to wybaczyć, bo jest naprawdę niezastąpiony. Do jego jeszcze sznurek papierowy w kilku kolorach i dobry dzień, bo w moim przypadku nie każdy jest taki owocny.
I tak oto, produkt końcowy - jaja Dominiki ;)









sobota, 12 marca 2016

Budzimy śpiące królewny

 Dzisiejszy, chłodny dzień od samego rana nie napawał optymizmem. Ciemne deszczowe chmury wiszą nad nami przyprawiając o mdłości, co ciekawe, dzieje się to tylko w dni wolne od pracy, bo już w poniedziałek znów zaświeci słońce. Taki stan nie zniechęcił mnie ani trochę, nie odpuściłabym sobie moich ulubionych i odstresowujących prac w ogrodzie, nawet w zimnym deszczu. Tym bardziej, że to połowa marca i pora na pierwsze przycinanie drzewek i krzewów. 
 Hortensje to moja miłość, uwielbiam je jak żaden inny krzak w mojej zielonej oazie i mimo, iż mam ich kilkanaście, to już znalazłam w internecie kilka nowości i zapewne jeszcze dziś je zamówię, a o miejsce do posadzenia będę się martwiła później. Czy są wymagające? Owszem są kapryśne, ale czego się nie robi dla tak wspaniałych kwiatów. Dziś zaserwowałam im wietrzenie ze strzyżeniem i po oględzinach jeszcze suchych pędów, wróżę im dobry rok.


Z ogrodowymi niestety najmniej się lubimy, nie wiem dlaczego pleśnieją im pędy pod flizeliną, te znów muszę skrócić mimo, iż tych właśnie hortensji nie powinno się ciąć. Dlatego kwitną mi bardzo marnie, co dziwne kilka domów dalej w ogrodzie rośnie ta sama, nieokrywana na zimę i niecięta. Ma ponad metr wysokości i tyle samo szerokości, może swoich też nie powinnam okrywać ?




 




Hortensje dębolistne mam dwie, jedna rośnie strzeliście w górę, druga natomiast ma zabawnie poskręcane pędy i jest niska. Tych również nie tniemy, żyją sobie własnym życiem. Obok, na drabince kolejna - pnąca.








Najmniej wymagające dla mnie są hortensje bukietowe, tych naliczyłam sześć. Warunkiem bezstresowej uprawy jest cięcie i tu uwaga, nie tnę ich krótko przy ziemi jak mówią książki, ale kaskadowo. Gwarantuje nam to niesamowicie symetryczny układ kwiatów.







 Jednak największe wrażenie robią wielkie pompony hortensji krzaczastej, wynikiem obfitego kwitnienia jest oczywiście cięcie, ponieważ zakwitnie na tych pędach, które sobie wyhodujemy, czyli im więcej tym lepiej.





Poza nimi, mam jeszcze dwie odmiany: hortensję omszoną, która jest najmłodsza w moich zbiorach i jeszcze nie kwitła, oraz hortensję piłkowaną czyli krewniaczkę ogrodowych, a z tymi jak już wiadomo, nie mogę się dotrzeć.




                                                                                                        Eh.... Wiosno gdzieżeś ty ....?!

niedziela, 6 marca 2016

Wiekowe perełki

 Moja nieco zakurzona i zapomniana kolekcja starych aparatów powiększyła się o kolejne, może mniej wyszukane ale stare i pięknie zachowane sztuki. Te perełki to; Kodak Instamatic 133 z 1968 r., Instamatic 255x z 1971 r. i ISO-PAK Agfa z 1969 roku. Trochę zaniedbałam moje zbieractwo, ale obiecuję, że w najbliższym czasie się to zmieni, trudno jest mi się dobudzić po zimowym zastoju, być może jest to związane z wiekiem...tak sobie tłumaczę ten letarg z którym muszę sobie jakoś radzić. Ładuję baterie, bo wyzwań na najbliższy czas mam sporo i życzę Wszystkim słońca w ten deszczowy dzień ;)






A tu rodzynek
zdjęcie naszego, dziś stuletniego domu.