niedziela, 15 kwietnia 2018

DIY makrama

  Od dłuższego czasu zastanawiałam się, czy potrafię, dogadać się z moim wybuchowym temperamentem. Robótki na drutach i szydełku to kompletnie nie moje klimaty, a w tym przypadku tylko wiążesz supełki, może wytrzymam? Motek 15zł, kij z lasu i w drogę... przez mękę. Pięć godzin to zdecydowanie za długo, ale postanowiłam i skończyłam! To moja pierwsza i ostatnia makrama, przedstawiam i polecam, dla nerwusów dla uspokojenia.


Sznurek bawełniany 100 m/op, + kilka metrów kolejnego,
Kij 180 cm








piątek, 6 kwietnia 2018

DIY garderoba na poddaszu

  Zawsze marzyłam o garderobie, już jako nastolatka wiedziałam, że mój książę z bajki wybuduje mi piękny dom z basenem, a jedno z jego pięter będzie upragnioną szafą. Niestety, życie pokazało, że jaki książę taka garderoba....


Na początku był chaos, czyli bałagan nie do ogarnięcia, aż wstyd przyznać ale gromadziłam tu rzeczy przez kilka lat. To całkiem spore pomieszczenie, bo 5x2 m, stało się śmietnikiem na przydasię, przy tym zaniedbane, nieremontowane, bo przecież nikt tu nie zagląda... W takim stanie trwało do momentu wymiany dachu i decyzji o wstawieniu okna.


Całe to przedsięwzięcie zapoczątkował mój książę, który również dostrzegł potencjał tego miejsca. Wyrównał ściany i położył regipsy. Ja, mając już czyste i jasne pomieszczenie, wiedziałam.
 Resztę zrobiłam sama. Tynk dekoracyjny, tapeta, półki, stelaż i malowanie podłogi. Spędzając tu każdą wolną chwilę, zajęło mi to zaledwie tydzień. Wisienką na torcie było układanie ubrań, delikatne i naturalne tkaniny to taki mój fetysz, uwielbiam jedwabie, bawełnę i len...mogłabym tu siedzieć bez końca.
















                                                                      W końcu mam swoją wymarzoną, prywatną szafę!






niedziela, 18 marca 2018

Jaśnie pani pufa

Kiedy pada śnieg, śnieg.....

Każdy ma jakiś sposób na nudę, ja w takich chwilach oddaję się swojej pasji ciągłego przerabiania. Tym razem padło na pufę, której chciałam się pozbyć. Ta, za duża i zbyt niebieska, drażniła oczy od dłuższego czasu.
A teraz, ubrana w ciepły kocyk, wpasowała się w nowy, jaśniutki klimacik.











wtorek, 13 marca 2018

DIY Wiosenny wianek

   
   Mocując hak w suficie, obiecałam sobie, że nad stołem zawsze będzie wisiała jakaś dekoracja o tematyce bliżej nieokreślonej, po prostu coś, co jak zwykle pod wpływem chwili, wyjdzie... w praniu. I tak, miały być serca na walentynki, jajka na święta, a że już niedługo pierwszy dzień wiosny, więc mamy kwiaty, papierowe co prawda, ale te dłużej będą cieszyły oczy.


Z czego zrobiony?
- wiklinowy wianek o średnicy 43cm (miał być brzozowy, ale po kilku podejściach puściły mi nerwy)
- kule styropianowe 
- papierowe różyczki
- mech
- klej
Pracy niewiele, a na Wielkanoc wymienię na jajka i też będzie ciekawie.












sobota, 3 marca 2018

Grasz w zielone?

Na początku była poduszka....to pod wpływem jej koloru, zakiełkował pomysł na odrobinę świeżości, potem poszło lawinowo.


Metamorfozę zaczęłam od stolika, który liczy sobie zapewne tyle lat, ile ten dom. Czekał cierpliwie na nowe życie wiek, wiec zasłużył na nową kieckę. Mój poprzednik artysta, pomalował go lakierobejcą w kolorze wiśni, tak że godzinne tarcie papierem ściernym nie odkryło surowego drewna... na szczęście, farba którą kupiłam jest kryjąca, więc nie trzeba było się spinać.




Największym problemem, okazało się uzyskanie właściwego odcienia zieleni. Jedna puszka farby białej, matowej do drewna i dwa barwniki: czarny i zielony. Stresu trochę było, ale się udało. Kolor niemalże identyczny z tym, z poduchy. Efekt zaskoczył mnie mile, na tyle, że przemalowałam już ściany z szarego na "białe żagle", kupiłam dywany, tuzin zielonych i białych poduszek... zrobiło się jasno i świeżo. I to wszystko, przez jedną, zieloną poduszkę!