środa, 8 kwietnia 2015

Wiosenne porządki

Jak mi się dobrze wydaje, to w większości ogrodów wiosna zagościła już na dobre i większość z Was zapomniała jak wyglądają kwitnące krokusy :) U mnie, na Przedgórzu wszystko rozwija się co najmniej z miesięcznym opóźnieniem, właśnie zakwitły przebiśniegi i krokusy, sadzona jesienią przylaszczka pokazała błękitne kwiatki, a hiacynty grzeją nabrzmiałe pąki w słońcu. Nie licząc dokładnie, około 100 cebulek posadziłam w ubiegłym roku, zobaczymy ile z nich zaszczyci nas kwiatostanem.








Zaszyłam się w swoim ogródku i już dobry tydzień, no może dwa, staram się ogarnąć pozimowy rozgardiasz. Pracy było sporo, myślałam, że raz posadzone rośliny będą żyły swoim życiem, a guzik z pętelką! Wiosenne cięcia to ogromny stres, tak dla mnie jak i dla roślin, te zapewne widząc sekator w dłoni i moją niepewność, wolałyby nie budzić się z zimowego snu. Coroczny dylemat z hortensjami, tak już wiem - ogrodowych się nie tnie, mam ich sztuk dwie, a pozostałe dwanaście to jakie (?), skoro każda jest inna...i jak je rozróżnić, jeśli teraz to same patyki ?

Kącik różany, niby mały a walczyłam z nim jedno popołudnie. Ten kto strzygł róże zrozumie. W tej rabacie 10 różnych kolorów. Moja ulubiona - kremowobiała, pachnie najintensywniej i nie posiada kolców.

 Oczko to dobre dwa dni porządków, większość kamieni wpadła do wody i trzeba było je wyłowić. Z wody zrobiła się zupa, ale mimo to, wszystkie ryby przeżyły, nawet te malutkie. Zima dla większości roślin była łaskawa, jedyne co zdążyłam zauważyć to przemarznięte pąki kwiatowe akebii, która liczy sobie dwie wiosny i jeszcze nie kwitła, szkoda.

Perukowiec w zeszłym roku dostał szansę, niestety prawdopodobnie jest mu tu zbyt mokro. Ze względu na pochyły teren, spływająca woda wybiera sobie dogodną trasę meandrując po trawie i pech chciał, że przepływa przez tę rabatę.

 Po przycięciu wierzb, obawiałam się, że chyba nieco przesadziłam, goląc je prawie na "łyso", na szczęście widzę, że po kilku dniach nabrzmiały pąki i chyba mają chęć do życia. Irgi nie okrywałam na zimę ponieważ bardzo się rozrosła, z jej przyrostów powstał baldachim dla roślin poniżej, jej również skróciłam pędy, co najmniej o połowę.

 I tu zaryzykowałam, starej weigeli, która była bardzo"zapuszczona" skróciłam pędy więcej niż o połowę. Zobaczymy ...

Ten kikut z prawej strony to moja katalpa, a raczej to co z niej zostało. Mam nadzieję, że nie zrobiłam jej większej krzywdy.


Dla lepszego samopoczucia postanowiłam nie odkrywać zbyt wcześnie, owiniętych flizeliną roślin. Ubiegłoroczny maj pokazał jak może być złośliwy, w jedną noc zmarzła większość młodych pąków i maleńkich listków. W tym roku będę cierpliwa, przewietrzyłam większość i obcięłam jeszcze śpiące hortensje, budleje, pięknotkę, barbulę. Nie odkrywam też fotergilli, która również zmarzła w maju i skmii japońskiej, która wbrew wszystkiemu zimuje w gruncie.

2 komentarze: