niedziela, 11 grudnia 2016

DIY choineczki na patyku

Dzień dobry bardzo! A już zdecydowanie owocny. 
 Spore opóźnienie mamy w tym roku, przygotowania do świąt u innych na wysokich obrotach, choinki pojawiły się już nawet w połowie listopada (?!)...a u nas, jeszcze jesień.
Pomysłów jak zawsze mam wiele, już od lipca folder z inspiracjami zaczął się wypełniać, ale wygenerowanie czasu na ich realizację ...eh, życie pracującej, a w weekend studiującej matki.
Owszem, udało mi się coś stworzyć, ale patrząc na plan jaki założyłam jest to zaledwie kropla w morzu, a do świąt tylko dwa tygodnie !?


 Choineczki kosztowały niecałe 10 zł, jest to cena zakupu styropianowych stożków. Pozostałe elementy to trofea z naszych jesiennych spacerów. Czas wykonania (w sumie), to może trzy godziny, u mnie rozłożył się na kilka dni. Pomysł z klejem do styropianu też nie był dobry, ponieważ czas schnięcia był długi wszystkie elementy odpadały, jeden za drugim, co potęgowało tylko moje poirytowanie i niechęć. W rezultacie powstały trzy urocze choineczki eko, a już jutro muszę zebrać się do dalszej pracy, bo czas goni...














niedziela, 25 września 2016

Serce tańczy, dusza śpiewa

  Uwielbiam buszować w miejscach, które przenoszą mnie w tak bliskie dla mnie, a odległe dla innych czasy. Targi staroci, stare galerie czy antykwariaty stały się oazą, dla której jestem gotowa pokonać wszelkie odległości byleby poczuć znów, tak wyczekiwane "motyle w brzuchu". Mowa tu oczywiście o słabości do rzeczy niecodziennych, jednostkowych czy niejednokrotnie unikatowych. Tym razem zaiskrzyło między mną a starymi talerzami... a że nabrałam już odrobinę zdrowego rozsądku, z przymusu raczej, bo na chwilę obecną moje graciarnie nie są w stanie przyjąć już nic więcej, odłożyłam zakup do przemyślenia. To jest sposób! Jeżeli coś spędza Ci sen z powiek, to właśnie jest miłość...tym razem do talerzy od perkusji :)


  Takim oto sposobem, złote płyty zawisły w pokoju mojego małego muzyka. Kto wie, może za dziesięć lat Polska usłyszy o mojej małej Marysi, a na ścianach pojawią się prawdziwe płyty? Trzeba robić wszystko, by ta pasja nie przeminęła zbyt szybko, bo niestety nowoczesne gadżety zabijają w dzieciach wszelkie ludzkie odruchy, a to przecież my inwestujemy w ich przyszłość.











sobota, 23 lipca 2016

Lipiec w ogrodzie

  Myślę, że połowa lipca to dobry moment na kilka kadrów ogrodu, w którym na szczęście, wszelkie zabiegi pielęgnacyjne ograniczyły się do kosmetyki w postaci koszenia trawy. To ten czas, kiedy każda chwila w nim spędzona napawa mnie dumą i niemałym zaskoczeniem, bo jak wielokrotnie podkreślałam, jestem zupełnym amatorem ogrodnictwa, a wszelką wiedzę nabywam z "działkowca" i własnych obserwacji. Jest pięknie! I mimo iż już brakuje miejsca, to i tak, w dalszym ciągu sadzę i sadzić będę, bo przecież tydzień bez przesadzania to tydzień stracony. Marzę o większej powierzchni i wiem, że jest to do zrobienia, ale...potrzeba na to sporo czasu, no i oczywiście myśl musi dojrzeć. Może w przyszłym roku? Chciałabym, jest jeszcze tyle odmian hortensji :)




















niedziela, 5 czerwca 2016

Kącik dla małego czytelnika

- Marysiu, co byś chciała w prezencie na Dzień Dziecka? Zapytałam, choć innej odpowiedzi niż ta, nie mogłam się spodziewać.
- Książki! Odparła bez zastanowienia.
I tu nasunęła się myśl, a może zorganizować jakiś kącik z dobrym światłem do czytania...? Hamak jakiś, leżak, a może worek sako? Na naszym poddaszu jest niewiele światła, jedynie okno dachowe daje taką możliwość, na szczęście w Marysi pokoju pod takim właśnie oknem jest trochę wolnej przestrzeni do zagospodarowania, a że czytać uwielbia nie musiałam jej długo namawiać. Oczywiście książki też zamówiłam :)

Montaż tradycyjny na haki do zwykłej huśtawki, w naszym przypadku, do starej belki stropowej. Koło o średnicy 1 metra, jest na tyle duże, że już pierwszej nocy Marysia spała jak na biwaku.







niedziela, 22 maja 2016

Obrazki belldeco

 Prace remontowe niestety stanęły w miejscu, z dwóch powodów - po pierwsze ruszyło ogrodowe, coroczne szaleństwo, po drugie niebawem wakacje, więc trzeba oszczędzać, a remont nie zając, nie ucieknie. 
 Obrazki to od dawna wyczekiwany zakup, niestety z racji tego, że tanie nie były uzbieranie takiej sumy trwało prawie pół roku. Dlaczego tak długo? Bo najzwyczajniej nie potrafię oszczędzać...tak to już ze mną jest, ciągle pojawiają się nowe, nazwijmy to bodźce. Na chwilę obecną cel został osiągnięty, skarbonka pusta, jak i ściana w przedpokoju, która aż się prosi o jakiś przystrojnik, ale o tym (mam nadzieję) już za pół roku :)