Mój mąż - pasjonat historii - oddał w moje ręce swoją kolekcję Tygrysów, nie czytałam - przyznaję, że zupełnie nie interesuje mnie historia konfliktów zbrojnych. Nasze dziecko natomiast, niespełna ośmioletnie, odziedziczyło po tacie niezrozumiałą dla mnie fascynację historią, dziewczynka i czołgi, wyrzutnie v 1, v2, kompleks Riese....wiem, bo zmuszona jestem słuchać Wołoszańskiego razem z nimi. O tak, Bogusław Wołoszański to jedyne co pociąga mnie w historii......
piątek, 30 maja 2014
WISIENKA
Tak, to moja wisienka na torcie - Rheinmetall, maszyna do pisania. Marzyłam o takiej od dawna, nawet jedną (Olimpię) wylicytowałam w lutym, na allegro, ale sprzedający okazał się oszustem i do dzisiejszego dnia jej nie mam. Pomijając ten przykry incydent, ta jest równie niesamowita - pewnie dużo młodsza (jeszcze nie zdążyłam poznać jej historii) najważniejsze, że idealna, fantastycznie zgrała się kolorystycznie z kilkoma dodatkami w kolorze bordo. Jest w pełni sprawna, posiada walizeczkę i osprzęt do konserwacji. Dopełnieniem tego retro-kącika jest pocztówka z Bunzlau (Bolesławca) z 1902 roku , miejski banknot z 1918 r. oraz rycina z encyklopedii przedstawiająca stare maszyny do pisania.
Mój mąż - pasjonat historii - oddał w moje ręce swoją kolekcję Tygrysów, nie czytałam - przyznaję, że zupełnie nie interesuje mnie historia konfliktów zbrojnych. Nasze dziecko natomiast, niespełna ośmioletnie, odziedziczyło po tacie niezrozumiałą dla mnie fascynację historią, dziewczynka i czołgi, wyrzutnie v 1, v2, kompleks Riese....wiem, bo zmuszona jestem słuchać Wołoszańskiego razem z nimi. O tak, Bogusław Wołoszański to jedyne co pociąga mnie w historii......
Mój mąż - pasjonat historii - oddał w moje ręce swoją kolekcję Tygrysów, nie czytałam - przyznaję, że zupełnie nie interesuje mnie historia konfliktów zbrojnych. Nasze dziecko natomiast, niespełna ośmioletnie, odziedziczyło po tacie niezrozumiałą dla mnie fascynację historią, dziewczynka i czołgi, wyrzutnie v 1, v2, kompleks Riese....wiem, bo zmuszona jestem słuchać Wołoszańskiego razem z nimi. O tak, Bogusław Wołoszański to jedyne co pociąga mnie w historii......
sobota, 24 maja 2014
KUCHNIA RETRO
Po nadzwyczaj długim oczekiwaniu na okap kuchenny pora na prezentację kuchni babci Dominiki. Babci... ponieważ moje szczere dziecko nazwało kuchnię - babciową.
Z planowaniem jej nie było większych problemów, nie ma żadnych wymyślnych rozwiązań, ot taka jak sobie narysowałam. Byłam oporna na wszelkie sugestie, dużo wcześniej znalazłam producenta frontów, wybrałam model i kolor (wanilia), rozplanowałam układ szafek oraz miejsce na zmywarkę i lodówkę. Piekarnik i płytę również znalazłam w internecie. Wymierzyli, zatwierdzili, zamontowali i jest.
Na ścianie mozaika szklana - retro, kilka kuchennych drobiazgów i całość tworzy przyjemny klimat w kolorze beżu i brązu. Teraz pora nauczyć się gotować - kuchnia zobowiązuje....
Z planowaniem jej nie było większych problemów, nie ma żadnych wymyślnych rozwiązań, ot taka jak sobie narysowałam. Byłam oporna na wszelkie sugestie, dużo wcześniej znalazłam producenta frontów, wybrałam model i kolor (wanilia), rozplanowałam układ szafek oraz miejsce na zmywarkę i lodówkę. Piekarnik i płytę również znalazłam w internecie. Wymierzyli, zatwierdzili, zamontowali i jest.
Na ścianie mozaika szklana - retro, kilka kuchennych drobiazgów i całość tworzy przyjemny klimat w kolorze beżu i brązu. Teraz pora nauczyć się gotować - kuchnia zobowiązuje....
sobota, 10 maja 2014
JAŚNIEJ ?
...Zejdźmy na ziemię, jako że salon na górze już na ukończeniu trzeba było sobie znaleźć nowe zajęcie. Tym sposobem padło na jadalnię, nijaka i ciemna nie zgrała się kompletnie z kuchennymi meblami które swoim wyglądem udają styl shabby. Pomieszczenie kuchenne podzieliłam na dwie części, ale nie zmniejszałam żadnymi ściankami bo lubię wszystko co duże. I tak pierwszym zakupem był stół z krzesłami, później poszło jak po maśle, tyle że w złym kierunku, teraz trzeba osłodzić to pomieszczenie a co najważniejsze - rozjaśnić.
Zamalowałam piasek pustyni słońcem hellady, a brązowe fugi mozaiki ceramicznej pokryłam jasnym beżem. Ciężkie ceramiczne kinkiety zamieniłam na delikatne w stylu retro. I najgorsze - firanki (!), nigdy się do nich nie przekonam ale drewniane żaluzje to nie te klimaty. Nie przesadzając w dodatkach - zegar i świecznik. Na tę chwilę nie stać mnie na nowy stół ale do końca roku powinnam go wymienić na kremowy, ten, rozjaśniłam jasnym obrusem a krzesła pokrowcami. Rozważam jeszcze dwa obrazy z Belldeco, ale potrzebuję na to więcej czasu.
I tak oto narodziła się moja "sweet" jadalnia, połowa mojego kuchennego królestwa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)