...Zejdźmy na ziemię, jako że salon na górze już na ukończeniu trzeba było sobie znaleźć nowe zajęcie. Tym sposobem padło na jadalnię, nijaka i ciemna nie zgrała się kompletnie z kuchennymi meblami które swoim wyglądem udają styl shabby. Pomieszczenie kuchenne podzieliłam na dwie części, ale nie zmniejszałam żadnymi ściankami bo lubię wszystko co duże. I tak pierwszym zakupem był stół z krzesłami, później poszło jak po maśle, tyle że w złym kierunku, teraz trzeba osłodzić to pomieszczenie a co najważniejsze - rozjaśnić.
Zamalowałam piasek pustyni słońcem hellady, a brązowe fugi mozaiki ceramicznej pokryłam jasnym beżem. Ciężkie ceramiczne kinkiety zamieniłam na delikatne w stylu retro. I najgorsze - firanki (!), nigdy się do nich nie przekonam ale drewniane żaluzje to nie te klimaty. Nie przesadzając w dodatkach - zegar i świecznik. Na tę chwilę nie stać mnie na nowy stół ale do końca roku powinnam go wymienić na kremowy, ten, rozjaśniłam jasnym obrusem a krzesła pokrowcami. Rozważam jeszcze dwa obrazy z Belldeco, ale potrzebuję na to więcej czasu.
I tak oto narodziła się moja "sweet" jadalnia, połowa mojego kuchennego królestwa.
Naprawdę ładna jadalnia. O wszystko zadbałaś - jest nie tylko ładnie, praktycznie, ale także wyjątkowo przytulnie. Brawo.
OdpowiedzUsuńŁadnie i przestronno. Ciekawa ceramika na ścianie, przypomina plastry miodu, cudowne anioły na parapecie, zegar też fajny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :))
OdpowiedzUsuń