Pół dnia spędziłam na poszukiwaniu starego aparatu fotograficznego o którym wiedziałam, że gdzieś jest niestety nie wiedziałam gdzie. Strych z całą swoją zawartością to przecież cała powierzchnia domu i tyle samo metrów do przeszukania. Za każdym razem jak tam wchodzę cierpnie mi skóra, nie dlatego, że stuletnich pajęczyn jest tam więcej niż powietrza a dlatego, że nigdy nie wychodzę z pustymi rękoma tylko z jakimś archaicznym rekwizytem. I tym razem się nie zawiodłam - narty (!) Myślałam, że padnę ... z wrażenia! Stan ich krytyczny; wiekowe - zjedzone przez drewnojady, zardzewiałe, dla mnie wspaniałe, cieszyłam się jak dziecko. Będą stały koło komina, idealnie wkomponowały się w otoczenie. Ciekawe czy w Jakuszycach jeszcze leży śnieg...hihihihi, dzisiaj Bieg Retro.
Jej, przepiękne!Twój strych musi być niczym skarbiec.Tak klimatycznie opisałaś swoje wizyty tam, że aż zapragnęłam się tam znaleźć:D tym bardziej że takie perełki tam leżą.Zazdroszczę i podziwiam, a kolor nart jest wprost idealny.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNaprawdę gratuluję znaleziska - są super! Retro, naturalnie podniszczone, przetarte, niosą ze sobą na pewno jakąś piękną historię :) Cudnie zdobią salon.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam mocno :)
Super narty! Bardzo fajnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuń