czwartek, 20 listopada 2014

Pokój muzyczny

czy może zakochaśny - jak mówi moja "prawie dorosła" ośmiolatka. Tak, po długich negocjacjach i jeszcze dłuższej realizacji przyszła pora na prezentację. To pierwsza z trzech części pokoju Marysi, ta największa. Owa metamorfoza kosztowała mnie wiele...czasu, zabrzmi to może nieco egoistycznie, ale wszystko zrobiłam sama. Moją dumą jest zabudowa wnęki, którą przy tak nierównych ścianach udało mi się wymierzyć wręcz co do milimetra. Drzwiczki ażurowe (malowałam na biało) jak i płyta, dostępne w każdym markecie budowlanym, całość montowana na płaskownikach metalowych. Na ścianach farba w kolorze białe żagle, i tapeta w serca firmy P+S. Cytat (?)...życiowy. Krzesełko do pianina i ramki z Ikea,  pomalowane na żółty kolor. Wózek, Ludwiś i kinkiety to już wcześniej prezentowane tematy, ich renowację można obejrzeć w poprzednich postach. Rezultatem jesteśmy zachwycone ! Panna Maria, bo jak mniemam niedługo każe tak do siebie mówić, stwierdziła, że potrzebuje teraz więcej :ciszy i spokoju... bo przecież my jesteśmy głośni jak dzieci i tacy niepoważni :)

 Druga połowa już prawie skończona, jeszcze "suwam" się z meblami, bo nie mogę się zdecydować co gdzie ustawić. Myślę, że w sobotę uda mi się sfotografować choć sypialnię, wolę poczekać na światło, dzisiejsze zdjęcia są kiepskiej jakości bo robione późnym wieczorem. Niestety, fotograf ze mnie marny...




















I  moje ulubione
PRZED I PO







1 komentarz:

  1. No tak, to jest metamorfoza, stylowo i pięknie, masz talent do takich przemian. Pozdrawiam i myślę , że było to warte Twojej ciężkiej pracy, bo efekt jest niesamowity .

    OdpowiedzUsuń