...tak myślę, bo oczywiście jak zwykle wszystko odkładam na ostatnią chwilę. Przytargałam w końcu ze strychu, zakurzone i zapajęczone kartony ze świątecznymi ozdobami. Jak się później okazało, od tegorocznych upałów, wiele z nich straciło swój wdzięk, kilka zakończyło żywot, a odświętne świece zamieniły się w placki, niszcząc przy okazji moje piękne bombki z piór. Zostało niewiele i niestety musi wystarczyć, nie ma zbyt wiele czasu na wykonanie nowych ozdób, a zakup "byle czego" nie wchodzi w grę.
Choineczka jak zawsze zrekompensuje wszystko, mam nadzieję, że przyjedzie jutro. Dzisiejszy dzień sprawił, że w głowie śpiewają mi już kolędy. Zamykam oczy i marzę, by usiąść już z rodziną przy wigilijnym stole, zjeść pysznego karpia mamuni czy pieczonych grzybów taty :) No i proszę o śnieg ! Słyszą tam u góry...?
Jedyny tegoroczny zakup to styropianowe śnieżynki. Niestety nie udało mi się uchwycić ich piękna w komplecie, ponieważ bez przerwy się kręcą...
W kuchni ozdób mało, ale nic straconego w najbliższym czasie nadrobimy to ciasteczkami ;)
U Marysi niewiele się zmieniło, ozdoby ubiegłoroczne, tyle że porozstawiane z nieco większą starannością .
Ile fantastycznych detali tu widze!! nawet piesek wpisuje sie w klimat :)
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona. Piękne wnętrza :)
OdpowiedzUsuń