Czyż to nie trening czyni mistrzem ? Nazwę to pieszczotliwie treningiem, choć tak naprawdę to czysta przyjemność w ten przedświąteczny czas. Jak dla mnie, jest to dobry moment na doskonalenie sztuki kulinarnej. Każdy z nas w końcu dąży do perfekcji, tyle że, każdy wybrał inną dziedzinę z życia, ja zdecydowanie poszłam w kierunku budowlano-remontowym .
Przeglądając setki wypieków, prezentowanych w internecie, zebrałam kilka pomysłów, a z nich z kolei powstał jeden, niewymagający żadnych zdolności plastycznych. Kucharzenie nie jest moją mocną stroną, więc nie skusiłam się na pierniczki, od których można paść z zachwytu nad rzemiosłem zdobniczym. Jeszcze nie teraz, choć już znalazłam foremki do wypieku całych piernikowych wioseczek i przyznam, że mam na nie ochotę. Na chwilę obecną pozostaję fanką wiertarki i młotka, pieczenie pozostaje jedynie rozrywką.
Zielone, świąteczne, kolejne już choineczki to wyrób, który powędrował na szkolny kiermasz świąteczny i muszę nieskromnie przyznać, że wyszły "pysznie".
Rzeczywiście wyglądają na pyszne :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŁasuchom, takim jak ja, tak niewiele potrzeba do szczęścia :) Pozdrawiam ;)
UsuńJa za pierniczkami nie przepadam, a pomysł z zielonymi ciachami choinkami bardzo mi sie podoba i jeszcze lukrowo ośnieżone - super :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, samo tak wyszło :)
UsuńSerdecznie dziękuję !!!! Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuń