Zeszły rok dla mojego ogródka był rokiem łaskawym, wszystkie nowe rośliny się przyjęły, nic nie zmarzło, nie zgniło a każda z nich przyrosła ponad 100%. Mąż dbał o oczko wodne, zabezpieczył je na zimę styropianem, codziennie robił przeręble, jesienią ryby się rozmnożyły, dlatego zależało nam na ich przetrwaniu. Niestety, na wiosnę wszystkie zniknęły, koty tego nie zrobiły bo ryby były zbyt małe, stawiam na żarłoczne karasie. Rabaty w roku ubiegłym wypełnione były korą, dziesiątki worków i wszystko popłynęło z jednym letnim oberwaniem chmury, na przedgórzu teren niestety jest pochyły. Dla świętego spokoju teraz wszystko uzupełniłam grubym żwirem i... sadzę, rozsadzam, przesadzam. Całe wieczory spędzamy na upajaniu się tym rozkosznym widokiem.
Jako że ogrodnikiem jestem od zeszłego roku a wiedza moja opiera się głównie na "Działkowcu" proszę o wybaczenie w braku stosownej terminologii, złej uprawy tudzież błędnych nasadzeń.
Jako że ogrodnikiem jestem od zeszłego roku a wiedza moja opiera się głównie na "Działkowcu" proszę o wybaczenie w braku stosownej terminologii, złej uprawy tudzież błędnych nasadzeń.
Róże, nieodzowny element każdego ogrodu. Moje są stare, w ubiegłym roku wykopane z kilku miejsc i zebrane w jednej popisowej rabacie. Nie ukrywam, że przeprowadziłam z nimi poważą rozmowę o ich być albo nie być, po przesadzeniu długo nie mogły się zadomowić i kwitły bardzo marnie, nawet wybrałam na ich miejsce magnolię a tu proszę (!) zrozumiały...?!
Guzikowiec zachodni pięknie się rozkrzewił, po posadzeniu w zeszłym roku miał może z pięć guzików w tym roku będzie ich może z pięćdziesiąt . Na początku maja kiedy inne krzewy były już zielone on nie dawał znaków życia ale nadgonił pozostałe i lada dzień będzie kwitł, niedługo pokażę guziki. W jej towarzystwie kolejny ciekawy krzew - barbula, mocno przycięłam wczesną wiosną, dzięki temu jest gęsty i będzie obficie kwitł.
Wiąz, miał być miniaturką coś na kształt bonsai ale od zeszłego roku przyrósł 100%, rosnąc w takim tempie za kilka lat będzie wysoki jak brzoza...
Brzoza karłowata ze swoimi pięknymi drobniutkimi listkami - mały płożący się krzewik, tak rozłożysty, że kosiarka za każdym razem wciągała jej gałązki. Za nią tamaryszek francuski który lada moment się zaróżowi i mały jaśminowiec ale tego nie widać.
Jak wspominałam wcześniej ogród w gratisie zawierał już kilka starych drzew i krzewów, niestety wymagały one liftingu i to solidnego. Cisy kilkumetrowe "ogoliliśmy" od dołu nadając im kształt zapałki, pozostałe krzewy również - zajmowały zbyt dużą powierzchnię, efekt nawet fajny. Dół uzupełniłam konwaliami, wrzoścami, wrzosem i babcine smolinosy znalazły tu miejsce.
W centralnej części postawiłam na minimalizm, trzy rabaty w formie kół. Od lewej - karagana szczepiona na pniu, w tym roku po obfitym wiosennym cięciu równie obficie zakwitła.Obok niej na pniu wierzba, forsycja, fotergilla czyli szczoteczkowiec i lilie. Drugie koło to wierzba hakuro nishiki, która pięknie się zagęściła po solidnym cięciu, obok kolejna wierzba na pniu i kalina której kwiaty wyglądały jak u hortensji.
"
Trzecie koło, najniższe piętro - irga na pniu - właśnie kwitnie, przerośnięta trzykrotka, sadząc ją nie wiedziałam, że się tak się rozrośnie, najniżej - skimia japońska - "niech pani tego nie bierze, na pewno nie przezimuje" i co? Rośnie i ma mnóstwo nowych pędów.
Perukowiec podolski - jego byt wisiał na włosku, ponieważ mały majowy przymrozek pozbawił go wszystkich liści, obcięłam i dałam szansę - rośnie.
To dziwne coś to dereń świdwa, rośnie powoli, rówieśnicy sadzeni w zeszłym roku zostawili go daleko w tyle przez co trochę się zgubił, ale jest bardzo oryginalny, warto mieć to cudo w ogródku.
Hortensje, mam chyba wszystkie odmiany i do dziś nie ogarniam którą kiedy się tnie, co która lubi, które się okrywa...w ich przypadku korzystam ze ściągi którą sobie wydrukowałam z internetu. Pierwsze kwitnienie już niedługo.
Mój rodzynek - dereń kousa, niestety nie zakwitł, wyczytałam, że to bardzo kapryśne drzewko, najważniejsze, że nie zmarzł i sporo przyrósł. Niżej równie niesamowita obiela wielkokwiatowa, maleńka krzewinka a w maju tak obficie zakwitła, że wyglądała jak biała, śniegowa kulka. Teraz ma owoce w kształcie gwiazdek.
W sklepach ogrodniczych tracę głowę, raz zażartowałam mówiąc, że jedynym lekiem na chandrę jest nowy krzak czy kwiatek, teraz zapewne sobie myślą - "ta to musi mieć depresję, codziennie coś kupuje"....no właśnie, tyle że nazwałabym to obsesją.
Metasekwoja chińska, tawlina jarzębolistna i zaróżowiony żywotnik to nasadzenia z przed tygodnia.
Żylistek to okaz wieloletni, jednak po zeszłorocznym cięciu odnawiającym, zakwitł tak obficie, że gałązki uginają się od ciężaru kwiatów. Rododendronów mam sztuk trzy, każdy z nich przesadzany był conajmniej po trzy razy zanim znalazł swoje obecne miejsce. Ten rosnący przy oczku, pod żylistkiem jest najdorodniejszy, ma cień i kwaśną, mokrą ziemię.
Udało mi się znaleźć kilka zdjęć z przed modernizacji, kiepskiej jakości bo z telefonu ale widać w jakiej formie była róża pienna. I skąd wzięłam budulec do oczka.
Chciałabym być takim amatorem, mi wszystko więdnie i marnieje, a podlewam i robię jak trzeba.Bardzo ładny Twój ogród.Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńwłaśnie trafiłam na twój blog i bardzo mi się podoba fajny ogród na pewno wymagał dużo pracy ale ile potem radości ja właśnie jestem na początku przygody z ogrodnictwem. Pozdrawiam