sobota, 14 listopada 2015

Odnawiamy starą biblioteczkę

Radość wielka dziś w domu moim, bo oto po długich zmaganiach ze starą politurą, stanęła ona, w nowej, modnej szacie - biblioteczka. Dokładnie dwa tygodnie minęły od pierwszego ślizgu papierem ściernym, to i tak dobry czas, przy takim obłożeniu obowiązkami. Pracy przy niej było niemało, na szczęście zakonserwowana była lakierem, a nie jak w przypadku jej poprzednika (link), woskiem. Wydaje mi się, że nie jest bardzo stara, choć zdecydowany intensywny zapach desek, na to właśnie wskazywał. Samych ubytków w drewnie, również było niewiele. Po zakupie, przygotowałam swoją drewutnię na przedmiot o większych gabarytach, a tu niespodzianka, przyjechała w kilkunastu częściach, niczym meble z Ikea. Bardzo ułatwiło mi to pracę, ponieważ każdy z elementów malowałam osobno, a że nie zajmowały zbyt wiele miejsca, rozłożyłam się z farbami w domu. W ten sposób skróciłam sobie czas oczekiwania o dobre kilka dni.


Moja pokręcona, kobieca natura podpowiadała: pomaluj na pomarańczowo, niebiesko, z życiem...!
Zaszalałam i w przypływie emocji zdobyłam się na beż, dokładniej drzwiczki i półki w tym kolorze, reszta jak wszystko w mojej słodkiej kuchni, kremowe.



Bazowałam na kolorze waniliowym, ale dla osiągnięcia zamierzonego efektu kupiłam dwa pigmenty do farb wodorozcieńczalnych: piaskowy i bezowy.












I screen licytacji, czyli przed



3 komentarze:

  1. Mebelek cudowny!!!! Idealny do tak pięknej kuchni :-) Ślicznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, tak mi się podoba, że nie chcę wychodzić z kuchni :)

      Usuń
  2. Cudowna metamorfoza. Jestem pod wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń