sobota, 13 grudnia 2014

Finito !

 Hurra ! Udało się, dzisiaj zakończyłam romans, który pochłonął mnie bez reszty i trwał zdecydowanie zbyt długo. Tak, to dzisiaj, zdrapałam ostatnią plamę przypominającą mi ten morderczy dramat. Dramat, ponieważ jeszcze nie zdarzyło mi się, tak wiele razy, w tak krótkim czasie poddać i popaść w niemoc. To już koniec. To dziś odbył się oficjalny odbiór, pozytywnie zatwierdzony przez publiczność :)

 Jeszcze niedawno różowe i dziecinne, dziś stonowane i bardziej poważne - życie mojej ośmioletniej Marysi w ciągłym pędzie, za którym czasem i ja nie mogę nadążyć. Nie narzucam jej własnych pomysłów. Słucham i próbuję stworzyć własnymi rękoma jej wymarzony świat. Krytykowana za różowy czy groszkowy pokój dziecinny(!)...wybaczcie, ale to był pomysł i pokój dziecka. Podobnie było i tym razem, poza faktem, że panna zrobiła się bardziej kapryśna : za małe, za duże, za nisko, za wysoko... Marysia ! Na miłość Boską, bo wykorkuję !












I małe porównanie






2 komentarze: