sobota, 3 stycznia 2015

Czy to już zbieractwo ?

 Po tak długim okresie nieróbstwa, przyszła pora na zaległości. Wyszłam z robotą z pokoju Marysi, więc, może by coś w kuchni...? Tak, następna będzie kuchnia, mimo iż obiecałam sobie, że po nowym roku ruszam z korytarzem, w części starej domu, o której myśląc dostaję gęsiej skórki - tyle tam jest do zrobienia. Ale, to przecież moja pasja. Jedyne co mnie teraz blokuje to zimno. W mojej drewutni stoją donice z kwiatami i nie mam miejsca, na moje robótki ręczne.
 A dzisiaj, udało się w końcu powiesić moje nowe cacuszko :) Dalej w salonie brnę, w kierunku stylu industrialnego, ale to wszystko dzieje się samo. Niejednokrotnie zdarzało mi się, w trakcie przeglądania stron na allegro trafić na coś, przez co nie mogłam spać w nocy. Podobnie było z tym śmigłem. Zakup był przemyślany, bo tanie nie było, ale jak cieszy. Mina męża - bezcenna :) Komentarz Marysi przy rozpakowywaniu ogromnej paczki -  Maaamusia...!?!, męża - (...) trzeba było od razu kupić cały okręt podwodny, (...) gdzie ja mieszkam. No właśnie kochany, mieszkasz w mojej bajce. 

 Na ścianie się zgubiło, ale małe nie jest, jego średnica to ok. 130 cm, łopatki mają po 25 cm szerokości. Zardzewiałe i nadgryzione zębem czasu, przez co takie nieprzeciętne. Kolor chyba oryginalny (?), jak na zamówienie, do koloru poduszek i ram na zdjęcia. Obrzydliwie piękne :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz