Po tak długim okresie nieróbstwa, przyszła pora na zaległości. Wyszłam z robotą z pokoju Marysi, więc, może by coś w kuchni...? Tak, następna będzie kuchnia, mimo iż obiecałam sobie, że po nowym roku ruszam z korytarzem, w części starej domu, o której myśląc dostaję gęsiej skórki - tyle tam jest do zrobienia. Ale, to przecież moja pasja. Jedyne co mnie teraz blokuje to zimno. W mojej drewutni stoją donice z kwiatami i nie mam miejsca, na moje robótki ręczne.
A dzisiaj, udało się w końcu powiesić moje nowe cacuszko :) Dalej w salonie brnę, w kierunku stylu industrialnego, ale to wszystko dzieje się samo. Niejednokrotnie zdarzało mi się, w trakcie przeglądania stron na allegro trafić na coś, przez co nie mogłam spać w nocy. Podobnie było z tym śmigłem. Zakup był przemyślany, bo tanie nie było, ale jak cieszy. Mina męża - bezcenna :) Komentarz Marysi przy rozpakowywaniu ogromnej paczki - Maaamusia...!?!, męża - (...) trzeba było od razu kupić cały okręt podwodny, (...) gdzie ja mieszkam. No właśnie kochany, mieszkasz w mojej bajce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz